wtorek, 18 sierpnia 2015

Norwegia, dzień 3: plaże Ølberg - Vigdel - Hellestø

Jedna z prostszych, ale też chyba moich ulubionych tras tego wyjazdu.

Ze względów zdrowotnych postanowiłyśmy spędzić ten dzień spokojniej - a jako, że zapowiadali dobrą pogodę, znalazłam jakiś szlak na wybrzeżu, reklamowany pięknymi zdjęciami plaż. Więc ruszyłyśmy. Z typowo optymistycznym nastawieniem R. wzięła buty do biegania - przecież łażenie po plaży nie jest zbyt wymagające, więc pobiegnie sobie brzegiem morza.. Brzegiem morza...


...eeeee, właśnie. Brzeg morza wygląda właśnie tak :D 

Na szczęście wszystkie miałyśmy porządne buty, widoki były niesamowite a pogoda wspaniała, więc i o dobre humory nie było trudno.


Znów większość trasy była wyznaczona przez pastwiska [a czasem też prywatne posesje]; widok takich drabinek stał się codziennością:






Lunch z widokiem na morze/ocean (nadal nie udało mi się ustalić, który z tych terminów przyjmuje się w okolicach Stavanger; zostańmy może jednak przy Morzu Północnym):






Piękna plaża w Vigdel:





 typowe obuwie na plażę.

Świetną cechą tej trasy jest jej różnorodność - jest piach, jest błoto, są bagna, skały, łąki, owcze guano..





hummmm [?]




 Tak często musiałyśmy przystawać, aby znaleźć kolejną niebieską kropkę/pachołek, że bałam się, że ten niebieski będzie śnił mi się po nocach

Samotna krowa:


Lezę po kamieniach. Ale żebyście mieli pełną świadomość ich rozmiaru - macie też zdjęcie z H i R. na drugim planie dla porównania!


Wybór zdjęć był ciężki, ale to w zasadzie tyle, poza dwoma małymi bonusami:


BONUS NR 1 - H. SKRADAJĄCA SIĘ DO ZWIERZĄT

Krowy..


Ale przede wszystkim owce:




No, kurwa, prawie.. :D


BONUS NR 2 - R. KOMPLIKUJĄCA SOBIE ŻYCIE

"to ja wejdę tam, a ty mi zrobisz zdjęcie skoro i tak siedzisz"

"nie czekajcie na mnie, jakoś wlezę"

"to ja pójdę dookoła i spotkamy się kawałek dalej"

A dla porównania, jak robią to normalni ludzie ;)


1 komentarz: