piątek, 19 lutego 2016

Praga: deszczowa niedziela o 6 nad ranem

Praga jest przepiękna - i jest jednym z moim ulubionych miast w Europie (nie, żebym miała ulubione miasta poza Europą jak dotąd ;) I taki offtop - jeśli będziecie mieli opcję kiedyś się wybrać do Sarajewa, jedźcie bez wahania. Pomijane we wszystkich top-listach, nieznane cudo!)
Największym minusem Pragi jest olbrzymia ilość turystów. Spędziłam tam 5 miesięcy i nawet w lutym, kiedy było zimno i szaro, centrum było zapchane po brzegi. Jedynym rozwiązaniem aby przejść spokojnie przez rynek i most Karola była pobudka po 5 rano w niedzielę. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą jakie to wyzwanie dla mnie, ale dzięki entuzjazmowi Edyty i Dominika (dzięki za odwiedziny!) udało nam się zwlec i dotrzeć do centrum po 6. Pogoda nie dopisała, ale Praga jest piękna zawsze. 



tylko my, deszcz i gołębie - poza paroma fotografami i parą młodą w całym centrum nie było NIKOGO.


W Pradze byłam parę razy i studiowałam tam 5 miesięcy, ale ten zegar w całej okazałości widziałam tylko ten jeden raz. Serio. To samo się tyczy mostu Karola, którego unikałam jak ognia przez cały mój pobyt w Czechach: ciężko przez niego przejść (przepchnąć się wręcz?), wśród tłumu turystów i sprzedawców wszelakich pamiątek - obrazów, magnesów, karykatur na miejscu itd. Polecam raz zerwać się wcześnie z łóżka i spokojnie nim przemaszerować nad Vltawą. 
A w ciągu dni, szczególnie w weekendy polecam sąsiadujące z nim mosty, które nie są tak zatłoczone i z których dodatkowo macie widok na most Karola i Hradczany. :)


Dla zainteresowanych: niektóre zdjęcia, które tu widzicie, są zrobione moim analogiem -jak te powyższe. Często są rozmazane, więc łatwo je rozpoznać. 
Są też zdjęcia robione cyfrówką, zarówno moje, jak i Dominika. W tym poście są bodajże 3 zdjęcia D, które równie łatwo rozpoznać - skupiają się na detalach lub ogółem są mroczne, jak np. poniższe zdjęcie, które przedstawia bramę przy moście Karola (Staroměstská mostecká věž) 



 



Kolejna dygresja: metro w Pradze położone jest baaardzo głęboko, dlatego na niektórych stacjach zdjeżdża się kilka minut (!) ruchomymi schodami, często nie jednymi, ale dwoma lub trzema. Po warunkach warszawskich ciężko się też przyzwyczaić do tempa tych schodów - niektóre z nich są naprawdę szybkie (a mimo to podróż zdaje się trwać w nieskończoność..)
Większość stacji wygląda dość futurystycznie i surowo.



Po przejażdżce metrem udaliśmy się na Hradczany, gdzie wszyscy troje zachwycaliśmy się katedrą św. Wita. Jest to miejsce w które mogłabym wracać bez końca, szczególnie z osobami, które jarają się nim jeszcze bardziej niż ja! Dla porównania, zdjęcie po lewej zrobione analogiem, po prawej - cyfrówką, oba bez ingerowania w kolory.



A to pan fotograf w akcji. Z okazji mojego odejścia z fejsbuka sentymentalna muszę być teraz tu, więc będę się publicznie rozwodzić nad tym jak się już znamy niemal 10 lat. OLABOGA, a jak widać mina D. oddaje wybitnie to, jak jest on zachwycony naszą znajomością. :D


A to już Malastrana:

 

I jeden z wielu widoków Prażki, które się tu pojawią.



I jak jej tu nie kochać? :) No, poza faktem, że jedzenie jest strasznie ciężkie, muzea są potwornie drogie, a połączenia lotnicze, szczególnie tanich linii, nie rozpieszczają.

Jeśli macie jakiekolwiek pytania dotyczące Pragi walcie śmiało, może akurat będę umiała odpowiedzieć. Czy coś. CIAO!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz